przejdź do treści

Chrumas sieje niezły ferment

Chrumas sieje niezły ferment, a Ekipa Chrumasa zjada pyszne drugie śniadanie

Cześć dziewczyny, cześć chłopaki. W mojej szkole dużo się dzieje w ostatnich dniach, jest sporo nauki, dlatego nie zawsze mam czas, żeby pisać blog. Dziś mój dzień był na tyle wyjątkowy, że bardzo chciałem o tym napisać. Razem z przyjaciółkami przeprowadziliśmy małe śledztwo. Jesteście gotowi? No to zaczynam!

Poznajemy, smakujemy, chrupiemy.

Wspominałem wiele razy w moich wpisach, że w szkole często zajadamy się świeżymi owocami, warzywami albo popijamy mleko lub jogurty. Nie zawsze musimy przynosić je z domu, bo dostajemy je pomiędzy zajęciami z „Programu dla szkół”. Nasza podstawówka już kolejny rok bierze udział w projekcie. Dzięki niemu poznajemy nowe smaki, to naprawdę ciekawe doświadczenie. Z własnej inicjatywy nie włożyłbym do śniadaniówki rzodkiewki, ale gdy na przerwie w szkole, wręczyła ją dyżurna Mee, to spróbowałem i przyjemnie chrupie. Może się do niej przekonam?

na obrazku widać Chrumasa, Mee, Uchola i Miau. Wszyscy patrzą na kapustę.

Ale wróćmy do dzisiejszych wydarzeń. Pani Sowa zawsze nam powtarza, że aby jeść świadomie, trzeba wiedzieć, skąd pochodzi jedzenie. Dlatego, aby poszerzyć naszą wiedzę o produktach spożywczych, pojechaliśmy do gospodarstwa dziadka kotki Miau.

Szatkowanie i ugniatanie

Pobudka, zdrowe śniadanie i zbiórka przed szkołą o 7 rano. Uchol zdążył na ostatnią chwilę, jeszcze pięć minut i pojechalibyśmy bez niego. W autokarze trochę drzemaliśmy i bardzo marzyłem o tym, aby na miejscu poleżeć na trawce, odetchnąć świeżym powietrzem, zjeść coś dobrego. Nic z tych rzeczy. Zaczęliśmy nietypowo od… kiszenia kapusty! Żadne z nas nigdy tego nie robiło.

– Obejrzyjcie dokładnie kapustę, możecie ją dotykać, wąchać, podrzucać, tylko jedzenie zostawcie na później – zachęcał Dziadek Kot. – Szatkowanie, a następnie ugniatanie kapusty w beczce było kiedyś ważnym wydarzeniem w życiu wsi i jeden z domowników robił to boso w wielkiej beczce.

– Boso?! – krzyknął ze zdziwienia Uchol.

– Tak, osoba, która podejmowała się tego zadania, musiała mieć bardzo czyste stopy – tłumaczył z uśmiechem dziadek Kot.

– Fuj, to nadal okropne.

– Bez obaw, najpierw będziemy szatkować kapustę oraz kroić marchewkę.

– Nie będę tego robić, ble…

– Uchol, ale my...

Mój przyjaciel wyszedł do łazienki i nie usłyszał, co powiedział dziadek Kot.

Cały w czerwonych kropkach

Zabraliśmy się do pracy, część uczniów kroiła kapustę nożem, niektórzy korzystali z szatkownicy. Babcia Miau opowiadała nam, że do kiszenia najlepsza jest dojrzała, jasna kapusta z późnych odmian. Letnie odmiany mają w sobie zbyt mało cukru, dlatego kiszonka może mieć gorzki smak i szarawy kolor. Nagle rozmowa ucichła, wszyscy spojrzeli na Uchola, jego twarz pokryła… wysypka. Cały był w czerwonych kropkach, miał je również na rękach.

Na obrazku widać Mee, Miau, Uchola i Chrumasa. Uchol ubija nogami kapuste w beczce.– Stary, co ci jest? Dobrze się czujesz? – zapytałem mocno zaniepokojony.

– Tak, wszystko w porządku, dlaczego pytasz?

– Spoglądałeś w lustro? Masz na twarzy krostki.

– Ojej, na pewno mam uczulenie na kapustę, mama kiedyś wspominała, że nie mogę jej dotykać. Koniecznie muszę odpocząć.

– Masz rację Uchol, siadaj i niczym się nie przejmuj, poradzimy sobie bez ciebie.

Ja i reszta klasy dalej kroiliśmy, szatkowaliśmy, znów kroiliśmy, tym razem marchewkę, aż nadszedł czas na kolejny krok. Przekładanie warzyw do beczki, solenie i ugniatanie. Poszedłem z Mee i Miau do naszego kumpla i coś mocno mnie zdziwiło. Jego wysypka  zaczęła zmieniać miejsce położenia, a niektóre kropki zupełnie się… rozmazały. Ja i dziewczyny spojrzeliśmy na siebie porozumiewawczo i już wiedzieliśmy, co zrobimy. Czytaliśmy w swoich myślach.

– Uchol, bardzo zgłodniałam, odkręcisz mi jogurt?

– Oczywiście.

Miau „niechcący” potrąciła Uchola i biały płyn spływał po jego ręce. Zaczęliśmy go wycierać i wraz z jogurtem, z jego ciała zniknęły czerwone krostki. W tym momencie do sali wszedł uśmiechnięty dziadek Kot i zapytał, kto chce pospacerować w kapuście.

– Może ty, Ucholu? Zapraszam.

– Nie mogę, mam wysypkę.

– Myślę, że jesteś już zupełnie zdrowy.

Przyjaciel na dźwięk tych słów zrobił się blady, wtedy Mee chwyciła go za ramię.

– Chciałeś nas oszukać, aby nic nie robić – mówiła wzburzona Mee.

– To nie tak, ja nie przepadam za kapustą i nie chcę ugniatać jej stopami.

– Możesz spróbować, ale nie musisz, to dla chętnych. Dziadek Kot przyniósł przeznaczone do tego celu kalosze, czyściutkie i białe, nie trzeba boso. Gdybyś nie uciekł do łazienki i nie próbował nas oszukać, wiedziałbyś o tym.

Na te słowa Uchol otrzepał futerko i do beczki poleciał jak na skrzydłach. Jest wysoki, dobrze zbudowany, ugniatał najlepiej z nas wszystkich. Dodatkowo każdy mógł przygotować swoją kapustę w słoiku i ugniatać ją przy pomocy tłuczka. Po zakończeniu zajęć w gospodarstwie słoiki zabraliśmy do domu.

Po ciężkiej pracy przyszedł czas na drugie śniadanie. Mieliśmy ze sobą pyszne i zdrowe przekąski. Babcia kotki Miau poczęstowała nas racuszkami z jabłkami i kefirem. Były obłędnie pyszne. Specjalnie dla was poprosiłem ją o przepis. Znajdziecie go w książeczce z przepisami Ekipy Chrumasa.

do góry