przejdź do treści

Jak cię widzą, tak cię piszą?

„Jak ułatwić poszukiwania bratniej duszy? Zinterpretuj na nowo swój styl ubierania, stań się najlepszą wersją siebie” – przeczytałem niedawno na okładce jednego z magazynów mamy. Tylko co to właściwie znaczy? Lubię grać w piłkę, lubię zakładać dresy. Aby zwrócić na siebie uwagę pewnej koleżanki, powinienem wyrzucić ubrania i kupić nowe, podobne do tych, które noszą chłopaki ze starszych klas?!?

To pytanie nie dawało mi spokoju. Zdecydowałem, że zadam je dziewczynom. Meee i Miau na pewno znają się na modzie, może będą wiedzieć, co powinienem zrobić?

– W szafie ukryta jest prawda o nas, jeśli chcesz być obiektem westchnień, nie możesz nosić przypadkowych ciuchów – zawyrokowała Miau. Oceniła, że moja sylwetka, podobnie jak Uchola, przypomina kształtem jabłko.

– Jabłko? Może dlatego tak dużo ich jem każdego dnia? – dodałem rozbawiony.

Koleżanki były jednak bardzo poważne i zaangażowały się w moją metamorfozę. Usłyszałem listę rad, z czego powinienem zrezygnować, a co koniecznie muszę nosić. Na szkolnej tablicy Meee rozrysowała przykłady ubrań. Napisała również, jakie kolory są twarzowe dla świnek takich jak ja.

Na obrazku widać kotkę Miau i Chrumasa.

– Koniecznie zakładaj koszulki w kolorze wiśniowym, nie zapomnij też o śliwkowych. Podkreślą twoją urodę. Mlecznobiałe koszulki też będą dobre. Musisz też polubić sweterki w serek, dzięki nim będziesz wyglądać szczuplej – tłumaczyła z zaangażowaniem Meee.

– Sweterek w serek? Ser to ja lubię na kanapkach – zapytałem zdziwiony. Na szczęście dziewczyny szybko mi wytłumaczyły, że to bluzka o dekolcie w kształcie litery V.

Następnego dnia założyłem ubrania zgodnie z wytycznymi szkolnych stylistek. Czułem się oryginalnie, naprawdę wyjątkowo. Kilka razy przechodziłem obok mojej sympatii, ale nadal nie zwracała na mnie uwagi. Chyba zrobiłem coś nie tak, coś pomyliłem… Może koszulka miała być w kolorze pomidorowym, a nie śliwkowym? Tak intensywnie o tym myślałem, że zaczęło mi burczeć w brzuchu. Wyjąłem jabłka oraz paprykę, którą otrzymaliśmy w ramach „Programu dla szkół”, i zacząłem chrupać. Moją nieszczęśliwą minę zauważył Uchol, podszedł do mnie, a następnie na swój pokrętny sposób zaczął mnie pocieszać.

– Bycie entuzjastą bawełny dresowej to nic złego. Nieważne, czy masz sweterek w kolorze marchewki, czy innego warzywa, jaki nosisz dekolt. Najważniejsze to być sobą, nic na siłę. Jeśli nie będziesz nikogo udawać, na pewno znajdziesz dziewczynę – mówił z przekonaniem. Cieszę się, że mam takiego kumpla. Czasem potrafi być uszczypliwy, czasem się ze mnie naśmiewa, ale zwykle mogę na niego liczyć.

 

Zapraszamy do zapoznania się z naszymi innymi opowiadaniami "Pamiętnika Chrumasa". :)

 

do góry