Miau w potrzasku
– Przyjaciele są dla mnie najważniejsi – wyznała któregoś dnia Miau podczas przerwy śniadaniowej. Kiedy wpadliśmy do stołówki, ona już zdążyła zorganizować dla nas kilka gruszek i jabłek oraz jogurty i mleko.
– Jestem głodny jak wilk – Uchol rzucił się na najbardziej czerwone jabłko i zatopił w nim zęby.
– Może po szkole pójdziemy razem pograć w kosza? – zaproponowała Meee.
– Jasne! Pomysł super! – zawołałem.
– Ja dojdę trochę później. Muszę omówić z Panią Sową mój wiersz. – Miau siorbała swoje mleko nad notatnikiem z rysunkiem wieży Eiffla. – Chcecie go posłuchać?
Wszyscy przytaknęliśmy. Miau jako jedyna z nas zgłosiła się do konkursu poetyckiego. Wiersz musiał dotyczyć tematyki związanej z owocami, warzywami albo produktami mlecznymi.
– Napisałam o mleku. Jest trochę osobisty. – Miau zamrugała powiekami i otworzyła notatnik na stronie, gdzie bardzo starannie zapisała swój wiersz. Utwór zaczynał się opisem walorów mleka, a potem było coś o Francji. Fajny nawet, tylko trochę dziwny, bo się nie rymował.
– To taka odmiana poezji. Tak zwany wiersz biały, czyli bez rymów – uspokoiła nas Miau.
– Pasuje, bo jest o mleku, a mleko jest białe – zachichotałem i poszedłem wyrzucić ogryzek.
– Mnie się bardzo podoba – pochwaliła wiersz Meee. – Ma w sobie coś takiego…
– Mlecznego – dokończyłem. – Trzymamy kciuki, żebyś wygrała.
Chyba dobrze przyłożyliśmy się do kibicowania przyjaciółce, bo kilka dni temu Pani Sowa powiadomiła naszą klasę, że wiersz Miau pt.: „Białe marzenia” zajął pierwsze miejsce. Wszyscy biliśmy jej brawo, a na przerwie osobiście pogratulowaliśmy naszej poetce takiego osiągnięcia. Byliśmy dumni, jakbyśmy sami zdobyli to wyróżnienie. Po pierwsze dlatego, że Miau należała do naszej paczki, a po drugie znaliśmy już jej wiersz. Kiedy Miau wyrecytowała go potem na kolejnej lekcji, jeszcze bardziej mi się spodobał. Szczególnie ta część, w której porównała mleko do śnieżnej pokrywy na wierzchołku Mont Blanc. To najwyższy szczyt Alp we Francji, gdzie Miau się urodziła.
Na przerwie śniadaniowej chcieliśmy pogadać z naszą przyjaciółką o tym wierszu i nagrodzie, ale nie mogła z nami zostać. Jakaś pani dziennikarka z gazety przyszła zrobić z nią wywiad. Miau trochę się denerwowała, ale pocieszyliśmy ją, że na pewno da sobie radę. Odprowadziliśmy ją nawet pod same drzwi gabinetu dyrektora, gdzie miała odbyć się rozmowa. W końcu jesteśmy paczką przyjaciół, na dobre i na złe. Więc to chyba normalka, że sobie pomagamy.
Wiersz Miau został wydrukowany w gazecie i nasza przyjaciółka nie posiadała się z dumy, ale na następnej przerwie śniadaniowej znów jej nie było, bo musiała omówić z Panią Sową swój występ na akademii z okazji inauguracji kolejnej edycji „Programu dla szkół”.
– Jak tak dalej pójdzie, to zupełnie o nas zapomni – martwiła się Meee. – Nie ma teraz dla nas w ogóle czasu.
– A ja tam się cieszę, że jest taka sławna. – Uchol wzruszył ramionami.
– Ja też, ale brakuje mi jej – westchnęła Meee.
Miau faktycznie była coraz bardziej zajęta, a zwłaszcza po występie w telewizji stała się niezwykle popularna w szkole. Każdy chciał się z nią przyjaźnić. Kiedy przychodziła do stołówki, otaczała ją rzesza fanów. To z nimi teraz jadła drugie śniadanie. Na nas nie zwracała uwagi. Meee była bardzo zmartwiona. My zresztą też. Uchol rzucił nawet, że Miau woda sodowa uderzyła do głowy. To znaczy, że stała się zarozumiała, bo osiągnęła sukces. Miał rację, tak właśnie się zachowywała, jakbyśmy przestali dla niej istnieć. No cóż, musieliśmy się z tym pogodzić.
Dzisiaj odbywała się akademia, na której Miau miała recytować swój wiersz. Znałem go już na pamięć. Mee i Uchol pewnie też, tyle razy już go słyszeliśmy. Po jej występie każdy z nas miał powiedzieć, dlaczego podoba mu się „Program dla szkół”. Uczyłem się mojego kawałka o supermocy płynącej z warzyw i owoców cały wieczór i byłem dobrze przygotowany. Na początek Pani Sowa przywitała gości, czyli wszystkich uczniów, rodziców i naturalnie organizatorów akademii dotyczącej „Programu dla szkół”. Potem wyszła na scenę Miau. Zrobiło się cicho jak makiem zasiał. Staliśmy za kurtyną trochę z boku i obserwowaliśmy, jak Miau blednie coraz bardziej, aż w końcu jej buzia robi się biała jak papier.
– Ona chyba ma tremę – zauważył Uchol.
– O rany – wydukałem, nie wiedząc, co robić.
– Chodźcie! – Meee nie straciła głowy, pociągnęła nas na scenę. Otoczyliśmy Miau i Meee zaczęła pierwsza.
– Jest zdrowe i wartościowe, a jego delikatna biel przypomina zaśnieżony szczyt Mont Blanc.
Miau uśmiechnęła się do nas i zrobiła krok do przodu, recytując wiersz. Pięknie zakończyła swoje wystąpienie, mówiąc:
– Popijając mleko podczas przerwy śniadaniowej, przenoszę się w marzeniach do Francji, gdzie się urodziłam. A kiedy powracam z tej podróży, czekają na mnie moi przyjaciele…
– i świeża porcja aksamitnego mleka – dodaliśmy z Ucholem.
Miau dostała owacje na stojąco. My zresztą też. Potem wyznała, że bardzo za nami tęskniła, i przeprosiła, że głupio się zachowywała. Ale nikt z nas nie chciał o tym mówić, bo najważniejsze, że Miau znów była sobą.
Tak więc kolejna edycja „Programu dla szkół” doczekała się niezłego wstępu, a nasza szkoła znów może cieszyć się świeżymi produktami mlecznymi oraz warzywami i owocami. Muszę przyznać, że smakują wybornie.
Zapraszamy do zapoznania się z naszymi innymi opowiadaniami "Pamiętnika Chrumasa". :)