Nadszedł wielki dzień: wspólna przerwa śniadaniowa z rodzicami oraz nauczycielami. Po burzliwym poranku i sprzątaniu sali byliśmy bardzo zmęczeni, ale i przejęci. Taka przerwa śniadaniowa to u nas wydarzenie sezonu.
Start śniadania zaplanowaliśmy na godz. 11.30. Tuż po 11.00 przyszli pierwsi rodzice ze smakołykami przygotowanymi wspólnie z dziećmi. Oczywiście wszyscy podziwiali wykonane przez nas ozdoby. Na stole kolejno pojawiały się owoce pod kruszonką, babeczki warzywne, chipsy marchewkowe, koktajle truskawkowe, koktajle mleczne, soki owocowe oraz galaretki z owocami. Od zapachów kręciło mi się w głowie, a ślinka ciekła na widok tych smakołyków. Nie było mi łatwo nie podjadać.
Punktualnie o godz. 11.30 przyszli mama i tata. Przynieśli obłędnie chrupiące ciasteczka owsiane z jabłkami i kolorowe paluszki warzywne z dipem jogurtowym. Byłem bardzo dumny z naszych potraw. Słodkości upiekliśmy wieczorem. Paprykę, kalarepki i marchewki kroiłem rano, tuż przed wyjściem do szkoły. Mama zrobiła pyszny dip. Nie poradziłbym sobie bez jej pomocy.
Uchol również nas wszystkich zaskoczył. Podobno własnoręcznie usmażył naleśniki. Przygotował je w dwóch wersjach: z musem jabłkowym oraz z pastą warzywną. Pomysł na wytrawne naleśniki był oryginalny, a efekt – wyjątkowo smaczny.
Gdy wszyscy goście dotarli, rozpoczęliśmy śniadanie. Było przesympatycznie. Próbowaliśmy swoich przekąsek. Z pełnymi buziami opowiadaliśmy szczegóły porannej przygody, jak w ostatniej chwili uratowaliśmy spotkanie. Panowała wyjątkowo domowa atmosfera, kiedy nagle usłyszałem zdenerwowany głos.
– Oh non, moje serowe przekąski są, są, są, okropnie słone – panikowała Miau. – Nie wiem, jak do tego doszło. Musiałam coś pomylić w przepisie. To straszne, muszę je teraz wyrzucić – dodała i już biegła ze swoim talerzem w kierunku kosza. Wszyscy byliśmy zaskoczeni, nie wiedzieliśmy, jak zareagować. Zgadniecie, kto pomógł? Oczywiście Uchol!
– Proszę, weź część moich naleśników i owoce. Mam ich dużo, wystarczy dla mnie i dla ciebie – zaproponował nieco zmieszany. On tak bardzo lubi Miau, że zrobiłby dla niej naprawdę dużo.
– Dziękuję! Jesteś prawdziwym przyjacielem – odpowiedziała zaskoczona. Chyba lekko się zaczerwieniła. Czy z tej mąki będzie chleb? Hmmm, coś mi się wydaje, że tak.
Drugie śniadanie z rodzicami i nauczycielami zakończyło się sukcesem. Miło spędziliśmy czas, poznaliśmy się nawzajem, a wszyscy wyszli najedzeni zdrowymi pysznościami. Już czekam na kolejną edycję… Niestety dopiero za rok.
Zapraszamy do zapoznania się z naszymi innymi opowiadaniami "Pamiętnika Chrumasa". :)